Bolesławowo

Bolesławowo

Jest wielce prawdopodobnym, że kiedy wyobrazimy sobie sytuację, w której przed jakąś osobą postawiono zadanie napisania tekstu o szkole, to na myśl przychodzi nam jej absolwent. Nie jest trudno w takiej sytuacji przewidzieć o czym będzie taki tekst. Idę o zakład, że większość z nas napisałaby pewnie z grubsza to, na czym sam niechybnie bym się skupił. Bez wątpienia wspomniałbym o swoich przyjaciołach, może o jakiś pierwszych doświadczeniach – pewnie o szczęśliwie zakończonej tęsknocie do czarnych oczu jednej z koleżanek, najpewniej o tych profesorach, którzy mieli na mnie niezaprzeczalny wpływ. 

Myślę, że podobne zadnie stawia się także bardzo często przed dawnymi nauczycielami, rzadziej przed pracownikami administracji czy obsługi. Gdybym w niniejszym wypadku był takowym, nie mógłbym nie wspomnieć z czego jestem szczególnie dumny, czym był dla mojego zawodowego życia okres spędzony w tym miejscu, jakich ludzi los postawił na mojej drodze żebym mógł się czegoś od nich dowiedzieć. To wydaje się druga spośród najbardziej spodziewanych konotacji, kiedy myślimy o szkolnym wspomnieniu.

W tym wypadku – nic z tych rzeczy. Nie chodziłem do Bolesławowa do szkoły. Znam blisko wielu jej absolwentów, ale żeby być szczerym – kiedy wybierałem szkołę, po ósmej klasie starogardzkiej „Trójki” im. Stanisława Staszica, nawet przez sekundę nie myślałem o Bolesławowie. 
Równie daleko było mi do modrowskiego pałacu, kiedy załamywała się moja wizja przyszłości oparta o młodzieńcze mrzonki i musiałem rozpocząć realne poszukiwania pracy. Te wielce znaczące dla mojego życia wydarzenia miały miejsce około ćwierć wieku temu. Przyznam, że dzięki mojemu Tacie, który wtedy już od jakiegoś czasu kierował sprawami edukacji w naszym, starogardzkim starostwie, wiedziałem zdecydowanie więcej o miejscu, które dzisiaj w żadnym wypadku nie jest dla mnie miejscem „jednym z wielu”. 
Zastanawiając się o czym napisać, doszedłem do wniosku, że przecież nie tylko absolwenci i pracownicy szkoły mają prawo opisać swoje doświadczenie z najlepszą szkołą rolniczą w tej części naszej Ojczyzny. 
Bo przecież dla mojego zawodowego rozwoju to właśnie Bolesławowo było jedną z ważniejszych inwestycji, które prowadziłem ze swoimi współpracownikami ze starostwa. To tutaj radziliśmy sobie ze wszystkimi konsekwencjami pracy w obiektach objętych nadzorem konserwatorskim z jednoczesnym przestrzeganiem zasad realizacji projektów współfinansowanych ze środków europejskich. 
To tutaj prze niemal dekadę spotykaliśmy się przedstawicielami globalnych korporacji podczas Bolesławowo Business Week, który miałem przyjemność od początku współtworzyć. 
To tutaj mogłem realizować jako samorządowiec konsekwentną ideę doprowadzenia budynków będących częścią majątku powiatu starogardzkiego do energetycznej samowystarczalności czy wizję rozwoju szkolnictwa zawodowego poprzez szereg dodatkowych działań edukacyjnych.
Mógłbym o tych projektach, a także tych, które współtworzyłem koncepcyjnie, a teraz są już realizowane przez następców, bardzo długo. Jednak żaden projekt nie miałby szans powodzenia bez ludzi. To banał, ale życie wcale nie jest w swoim głównym nurcie skomplikowane. 
To tutaj widziałem czym jest prawdziwa przyjaźń między dwoma mężczyznami: Dyrektorem i Kierownikiem – świeć Panie nad jego Duszą. To doświadczenie jest do dzisiaj dla mnie bardzo ważne. 
Cała ekipa, z którą miałem, mam i mam nadzieję dalej będę miał przyjemność współpracować, od dyrekcji, kierownictwa, grona pedagogicznego przez wszystkich pracowników gospodarstwa, administracji i obsługi, aż po – rzecz jasna - młodzież, tworzy ten słynny już daleko w świecie, klimat Bolesławowa. Choć sprawa wymagałaby naprawdę naukowego namysłu i analizy to nieco anegdotycznie można to ująć w następujący sposób: tutaj nie mniej ważne jest to, że nigdy nie pozwalają swoim gościom wyjechać głodnymi niż to, żeby nie wyjechali w poczuciu, że nie poświęcono im maksymalnej uwagi. 
To bardzo ciekawe, że nikt tutaj sztucznie nie przełamuje bariera, nie spoufala, nie poklepuje po plecach, a jednocześnie wszyscy czują się jak u siebie. To wielka zasługa Was wszystkich – Szanowni Państwo. To Wy tworzycie to słynne bolesławowskie genius loci.

Dlatego bardzo dziękuję za zaproszenie do napisani tych kilku słów, co poczytuję sobie jako prawdziwy honor i jest dla mnie ogromną przyjemnością. Nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej albo wstydliwie ukrywać, że czuję się pełnoprawnym członkiem społeczności, która współtworzy historię szkoły stanowiącej rdzeń czegoś co wykracza daleko poza sprawy wyłącznie edukacyjne.
Czym ono jest? To, pewne nastawienie do świata, rodzaj życzliwej otwartości, szczerych aspiracji i konsekwentnie realizowanych ambicji. Jednocześnie zaś budowania wspólnoty poprzez niezwykle znaczące gesty, do których zalicza się choćby takie uroczyste podkreślanie swoich jubileuszy.
Wszystkim, którzy mają serce dla tej Szkoły, dla wspólnoty, dla wkładu jaki Szkoła stanowi dla naszej powiatowej, kociewskiej, pomorskiej i polskiej tożsamości, bardzo dziękuję za te wszystkie lata. Naprawdę dobra robota.
Jednocześnie z absolutnym spokojem patrzę w przyszłość. Jestem przekonany, że kolejne lata będą sceną dla sukcesów i osiągnięć jeszcze większych niż te, które już należą do bolesławowskiego dziedzictwa.

patrykgabriel.pl

Galeria

Zdjęcie 1

Kategorie