Czy Kociewie jest kobietą?

Czy Kociewie jest kobietą?

Już dosyć dawno jeden z moich kolegów, który jak wielu innych chce właśnie zostać radnym poprosił, żebym na jednej stronie A4 napisał – dwunastką, czym jest dla mnie Kociewie. Nie będę zdradzał tożsamości kolegi, nie tylko dlatego, że ma raczej egzotyczne poglądy, które można z wielką życzliwością określić mianem eklektycznych, ale też dlatego, że wszyscy nasi wspólni znajomi, którzy zdecydują się na lekturę dzisiejszego tekstu już z pewnością wiedzą o kim mowa. Tekst ma w przyszłości zostać przedrukowany w przygotowywanym przez kolegę wydawnictwie.Trochę zastanawiałem się jak podejść do tematu. Może napisać czym nie jest dla mnie Kociewie? Może wymienić osoby czy cechy charakteru, które najlepiej je charakteryzują? Może rozpłynąć się w zachwycie nad jego przyrodą? Może wątki rodzinne poruszyć? A może poszperać trochę i zająć się Kociewia historią? Ucieczka w pytania nie wydaje się wcale taka głupia. Pozwala nieźle uchylić się od odpowiedzialności, daje duży margines nieokreśloności, wpisuje się w słuszną strategię: hejt stop! Trochę też podbija walor tajemniczości tworząc zaczątki nowego gatunku literackiego, o jakim po opublikowaniu tak skonstruowanego tekstu, zaczęliby przebąkiwać czytelnicy z rozbudzoną skłonnością do kategoryzowania literatury. Już to widzę - za sto lat, oczyma wyobraźni rzecz jasna: pierwszym tekstem uznawanym za początek ezoteryzmu kociewskiego był opublikowany w 2024 roku, na dwa tygodnie przed 47 urodzinami autora, tekst stanowiący felieton dla „Wieści z Kociewia”, pod tytułem będący wynikiem wrażenia jakie na autorze zrobił usłyszany dzień wcześniej, a nigdzie niezachowany, wykład polskiej noblistki Olgi Tokarczuk. Nieźle to sobie wykombinowałem, prawda? Ale nie dla mnie takie rozwiązania, tak przynajmniej czuję. Tym bardziej, że raczej wiem czym jest dla mnie Kociewie. Dlatego z przyjemnością przedstawiam kilka, konstytuujących jego koncept w mojej głowie, cech. Kociewie jest z pewnością kobietą. Tutaj wątpliwości nie ma najmniejszych. I tu leży jego wielka tajemnica. Nie, nie dlatego, że kobiety są tajemnicze z natury, ale dlatego, że podobnie jak z rolą kobiet, która tworzy się na naszych oczach i daj Boże, tak myślę – z naszą pomocą. Chociaż jeszcze długa droga i z pewnością wcale niełatwa – definiowanie kobiecości już nie odbywa się w sposób, który zakłada odniesienie do patriarchalnych schematów obowiązujących przez setki, jeśli nie tysiące lat naszej kultury, ale w sposób, który powstaje w odniesieniu do ludzkich, społecznych, politycznych, kulturowych, gospodarczych, rodzinnych aspiracji – aktualnych, współczesnych, bez oglądania się na zastany kontekst. Oczywiście to pewna projekcja moich oczekiwań, wobec tego procesu, ale chciałbym, żeby takie było właśnie Kociewie. Jak współczesne kobiety, żeby odważnie w duchu wzajemnego szacunku, tolerancji, ale też śmiałego dochodzenia należnych wartości, realizowało własną wizję budowania swojej tożsamości. Zaznaczania odważnie swojego miejsca na mapie rzeczywistości. Tak - Kociewie jest konstruktem w budowie, projektem, który nie ma swojego kanonu, który powinien zakwestionować wszystko co nie pozwala zrealizować wartości, jakie stanowią konstytuanty społeczności je zamieszkujących. Tak społeczności w liczbie mnogiej. Nie ma bowiem jednej, homogenicznej społeczności – choćby przez administracyjne i historyczne podziały. Są raczej trzy różne głosy tworzące kociewski chór, któremu – co zdarza się nawet najlepszym przecież chórom, nieobcy jest pewien, znośny dla ucha – dodajmy – dysonans w stawianiu akcentów. Bywa on nawet uroczy, a poza tym daje gwarancję szczerości i prawdy, których dostatku nigdy nie można zadekretować. Budowanie kociewskiej tożsamości wcale nie musi podążać drogą wyznaczaną od lat przez naszych pomorskich sąsiadów z Kaszub. Nie wiem wcale, czy należy organizować dzień jedności Kociewiaków? Czy może raczej spróbować zorganizować dzień szacunku dla wszystkich definicji Kociewia? Wszystkich wartości Kociewia? Wszystkich wizji rozwoju Kociewia? Nie tylko takich, które tworzy hermetyczny krąg zawodowych badaczy, popularyzatorów, aktywistów, nauczycieli, ludowych artystów, samorządowców, ale takich, które tworzą wszyscy tu mieszkający – swoją pracą, swoją aktywnością, swoimi aspiracjami, wyznawanymi wartościami. Nie możemy zamykać się w hafcie i skrawkach gwary, niewielkim instrumentarium i umundurowaniu w strój, który wcale przecież nie był czymś co na co dzień było powszechne i uniwersalne. Nie neguję dokonań tych ludzi, do których wszak sam należę, którym kibicuję, których jak mogę od lat wspieram. Nie absolutyzujmy jednak tej perspektywy – kociewska rzeczywistość jest dużo ciekawsza niż tylko boćki na rżysku, zachód słońca nad Kałębiem, ruchanki i spowszedniałe, rozpanoszone daleko poza naszym regionem jo. Kociewie jest naszym zobowiązaniem, jest projektem w budowie, którego powodzenie jest kwestią naszej przyszłości i miejsca na mapie Pomorza, Polski i Europy. To zaś, choć oczywiście w sensie geograficznym się nie zmieni, powinno stanowić cel pracy, lokatę ambicji i realizację aspiracji. A poza tym, jako Kociewie, jesteśmy w tej samej sytuacji co współczesne dziewczyny, a zatem: Nolite Te Bastardes Carborundorum.

patrykgabriel.pl

Galeria

Zdjęcie 1

Kategorie