Kasuj komentarz

Nigdy nie bolały mnie tak naprawdę nerki, ale wśród moich bliskich zdarzały się takie sytuacje. Cierpiący opowiadali już po wszystkim, że to jest ból, który przebija wiele innych. Bolał mnie kilka razy ząb, chyba nie ma osoby, której choćby raz nie bolał. Różnie ludzie na to reagują, trudno to porównywać, ale od małego mam od czasu do czasu kłopoty z uchem i już wolę bolącego zęba od bolącego ucha. W ogóle ból fizyczny to zagadnienie, którego kulturowy wymiar radykalnie się zmienia w ostatnich latach. Wielu starszych z nas żyło w tradycji, która nieco podejrzliwie patrzyła na narzekającego na fizyczne cierpienie mężczyznę. Niejeden z nas słyszał: - Bądź mężczyzną! No i pewnie Ci sami słyszeli, coś w stylu: nie mazgaj się, nie bądź babą!
Tak, tak młodzieńcy – jeszcze wasi wujkowie słyszeli takie kwestie od swoich ojców i dziadków, i wujków, i wuefistów, kiedy na żużlu zwanym szlaką zdzieraliśmy sobie kolana, a obok brudnego strupa z oczu sączyły się krystaliczne łzy o smaku klasycznej posypki z paluszków.
To ostatnie, to o „babach” to był rzeczywiście hit hipokryzji i jakiegoś trudnego do zrozumienia dzisiaj obciachu. Otóż wszyscy wiedzą z rozsyłanych, w związku z sezonem grypowym memów, że dla najprostszego przykładu, taka grypa nie jest nigdy rozsiewana przez mężczyzn. Dlaczego? Otóż statystyczny mężczyzna dzielnie, przy gorączce 37,3 stopni Celsjusza i wyższej, po prostu nie wstaje z łóżka. Mężczyzna, który jeszcze trzy czy cztery dekady temu nie mógł być „babą” nie walczy z grypą albo nawet przeziębieniem, on walczy o życie! Potwierdzenia naukowego takiego stanu rzeczy dostarczyła mi jakiś czas temu moja koleżanka, która w trakcie rozmowy z lekarką usłyszała coś, co oczywiście dawno wiedziała, bo jest żoną oraz mamą młodych mężczyzn: - Proszę Pani, powiedziała doświadczona pani doktor, gdyby mężczyźni musieli rodzić – nasz gatunek dawno by wymarł.
No i tutaj dochodzimy do raczej smutnego paradoksu. Młodzi mężczyźni – słabo znosząc ból w realu, nie mają często skrupułów w zadawaniu go w sieci.
Być może najcięższym z bólów, które mogą doskwierać wrażliwej osobie, jest ból spowodowany głupotą, nietolerancją, chamstwem, prymitywizmem. To ból serca, duszy, krwawienie oczu. Nie mam zamiaru męczyć moich szanowanych przez autora czytelników, setkami, ba – tysiącami, milionami oczywistych przykładów. Każdy kto ma Internet pod ręką może sobie wejść w dowolną sekcję komentarzy, a przekona się o kilku ciekawych charakterystykach.
Czy nie jest tak, że im ktoś ma bardziej rodzinne zdjęcie profilowe, tym jest radykalniejszy? Tutaj dzieciaki i żona na wakacjach albo przy VW Golfie, a w komentarzach takie niewinne: - Ogolić głowę.
Czy nie jest tak, że im więcej błędów ortograficznych, tym sądy pewniejsze i lepiej uargumentowane dla przykładu w sposób następujący: - Tacy młodzi, a tacy głupi!
Czy nie jest tak, że im ktoś więcej chce wolności gospodarczej, obniżenia podatków, wycofania się instytucji państwa, tym częściej w opisie profilu pojawia się coś na kształt: -Wykształcenie: wyższa szkoła robienia hałasu albo gimnazjum lansu i bansu. Miejsce pracy: szlachta nie pracuje.
Czy nie jest tak, że można się pobawić – przyznaję jest to zajęcie nieco masochistyczne, wyszukiwanie całego potoku takich zależności?
Trwa kampania wyborcza. To ważna sprawa. Dotyczy wszystkich – i tych Polaków przez WIELKIE „P”, i tych, którzy działają… wiadomo dla kogo. Emocje jednak nie usprawiedliwiają rzeczy, na które przestajemy zwracać uwagę, a którym powinno wielu być po prostu wstyd. Za które powinni przeprosić.
Dlatego apeluję, jasne, że nie do czytających, a nieco „w powietrze”: skasujcie wszystkie hejterskie, nienawistne komentarze. Nie przechodźcie na tym do porządku dziennego i oczywiście: bądźcie zdrowi!
Galeria
